Ten kurczak znudził się Ameryką. Po bezwstydnym romansie ze Skandynawią, Koreą i Francją wraca do Polski odmieniony, a za wszystkie jego zdrady i nowe oblicze – momentami z nostalgią patrzące w amerykańską przeszłość – odpowiada Olaf Sternicki, właściciel i szef kuchni w Chix.
Gotował m.in. w kopenhaskiej restauracji Marchal z gwiazdką Michelin i współpracował z szefami kuchni sławnej, trzygwiazdkowej Nomy, najlepszej restauracji na świecie.
Z Gdańska wyjeżdża po dwudziestych urodzinach. Najpierw do Oslo, gdzie spędził sześć lat: kucharz i sous-chef hotelu Bristol, pięciogwiazdkowego hotelu The Thief i hipsterskiego lokalu azjatyckiego. W końcu dostaje się do Restauracji 108 w Kopenhadze. To gwiazdkowa siostra słynnej trzygwiazdkowej Nomy okrzykniętej przez międzynarodowych krytyków najlepszą restauracją globu, szczytem kulinarnego świata: wygrała czterokrotnie najbardziej prestiżowy w branży ranking Best Restaurant in the World.
Koreański, domowy, sezonowy
Flagowym daniem Chix jest sandwich z kurczakiem koreańskim. Udko marynowane dobę w paście z papryki, czosnku, cebuli, octu i maślanki, panierowane w trzech rodzajach mąki: pszennej, kukurydzianej i ziemniaczanej, smażone i glazurowane w koreańskiej paście chili. Do tego domowej roboty colesław na przełamanie ostrości, domowe pikle, świeża sałata. Jest też łagodniej: z glazurą miodowo-czosnkową na bazie sosu sojowego.
Inny smak kanapki zerka z nostalgią na Amerykę – kurczak na palonym maśle, w smaku przebijają się orzechy. A dla wegan i wegetarian: chrupiące boczniaki w tempurze. Wszędzie sezonowe dodatki: latem szparagi, jesienią dynia, zimą warzywa korzenne. Tu bułki wypiekają rzemieślniczo gdańscy piekarze. A jeśli bez buły: są marynowane polędwiczki, pałki z kurczaka i skrzydełka w glazurze. – Moja kuchnia jest soul foodem, jest domowa, opiera się na sezonowości. Nie zamykam menu, zostawiam sobie pole do popisu.